Over the past three years, recent art-school graduate Josh Dickinson has participated in almost 100 medical experiments in order to pay his rent. He’s been wired up with electrodes, stuck with needles, interrogated, subjected to pain and intentionally suffocated. In any other context, some of it might be considered torture. For him, it’s turned into an art project.
Art project? Give me a fucking break. Nie wystarczy sfilmowanie swojego rezonansu magnetycznego, żeby móc to nazwać sztuką, z drugiej strony – czego można się spodziewać po kimś, kto nadaje pierwszemu filmowi serii tytuł „Artist statement”.
Jako przeciwieństwo – ORLAN, która postanowiła poddać się serii operacji plastycznych, aby osiągnąć ideał kobiecego piękna, zaczerpnięty z klasycznych dzieł sztuki (stworzonych, naturalnie, przez mężczyzn):
Jak wiadomo, OFFF 2k11 był najgorzej zorganizowanym OFFFem w historii. Ponieważ na większość wykładów nie dało się wejść z braku miejsc, przegapiłem ich rekordowo dużo, więc trudno mi oceniać poziom całości – poniżej wybrane perełki.
Han Hoogerbrugge
Legenda nie rozczarowała. Zapewne większość zna jego cykle animacji Modern Living (tak stare jak internet) i Nails, ale było też sporo nowości. Nie znałem na przykład tego, a jest to osom:
Aż wstyd się przyznać – ale nie znałem. Obłędna ilustratorka, która ma wyraźnie zbyt dużo czasu oraz nieograniczone pokłady cierpliwości. Dość powiedzieć, że to ona usypała z cukru grafikę do „Things I have learned in my life so far” Sagmeistera:
Warto było pojechać dla samego Sagmeistera. Król wygłosił doskonały wykład „Design and happiness” – tutaj fragment tego samego na TED, w wersji bardzo skróconej:
Największym problemem, jaki miałem w tym roku z OFFFem (no dobra, poza organizacją), było to, że większość mówców po prostu pokazywała swoje reele i portfolia. Nie wiem, czy to ja się starzeję, czy też TED i podobne wydarzenia tak mocno podniosły poprzeczkę, ale mam w domu łącze 20mb/s i naprawdę nie muszę jechać do Barcelony żeby obejrzeć prace innych. Zdecydowanie więc preferuję mówców „ideologicznych”, jednak muszę przyznać – PostPanic pokazało świetne rzeczy. Zrobili również napisy końcowe tegorocznego OFFFu i – chociaż nie rozumiem konceptu – to trudno nie docenić realizacji.
Ah, oczywiście Spiekermann również był zacny, ale nie mogłem się zdecydować co zlinkować. No więc – dał radę. Moja koleżanka była głęboko oburzona, że nikt z publiczności nie złapał jego nawiązania do Wittgensteina (przyznam, że ja również nie złapałem). Cóż – takie życie.
Dobry benchmark social mediów (aka snake oil 2.0) – Pepsi przesunęło dziesiątki milionów dolarów z telewizji do social media. Rezultaty imponujące – 5% spadek udziału w rynku (wart circa 400 mln $) oraz, po raz pierwszy w historii, spadek na trzecie miejsce na liście najpupularniejszych napojów. Nad projektem znęca się zły człowiek z Ad Contrarian:
The Refresh Project accomplished everything a social media program is expected to: Over 80 million votes were registered; almost 3.5 million „likes” on the Pepsi Facebook page; almost 60,000 Twitter followers. The only thing it failed to do was sell Pepsi.
Gdyby ktoś w Pepsi (np. chief consumer engagement officer) czytał McLuhana, to mógłby się dowiedzieć, że nowe media nie zastępują dotychczasowych, but hey! Jestem pewien, że był to fajny projekt dla agencji, zgarnął sporo nagród i ktoś sobie kupił nowy samochód i dużo kokainy. Well done.
Jako bonus, inny zacny tekst tegoż autora, na podobny temat (gdyż nie lubi on wyraźnie reklamy internetowej) – Gravity and the Web:
Can anyone name even five serious non-native, consumer-facing brands that have been built primarily by Web advertising? Is there a major brand of coffee, butter, beer, bread, chicken, gasoline, soda, peanut butter, dog food, milk, tires, potato chips, life insurance, lawn mowers, toothbrushes—you get the point—that has been built primarily by Web advertising? I’m a little slow, but frankly, I can’t even think of one.